niedziela, 20 września 2020

List ucznia z MW do rówieśników z klasy

Koleżanki i koledzy z klasy!

Mam na imię ....., jestem uczniem klasy..., czyli waszym kolegą. Lubię chodzić do szkoły i bardzo chciałbym się z Wami bawić, śmiać i rozmawiać. W domu jestem gadułą, ale w szkole jest mi trudno z Wami rozmawiać.

Wiem, że mam mutyzm wybiórczy, czyli taki lęk przed mówieniem, który czasami odbiera mi głos.  Gdy jestem w szkole i chcę coś powiedzieć, odzywa się w moim gardle „PAN STRACH”, czyli lęk, który zaciska mi gardło. Niedawno dowiedziałem się, że prawie w każdej szkole są takie dzieci jak ja, zatem nie jestem sam.

To, że teraz milczę nie znaczy, że  Was nie lubię. Ja Was bardzo lubię. Chcę przezwyciężyć swój lęk, by z Wami się bawić, śmiać i rozmawiać, ale potrzebuję Waszej Pomocy.

Bardzo Was proszę:

  • bawcie się ze mną bez słów
  • nie zmuszajcie mnie, żebym coś powiedział, jak będę gotowy to będę z wami rozmawiał
  • jak coś powiem to nie dziwcie się, że mówię, bo przecież  potrafię mówić
  • nie wpatrujcie się we mnie, to mnie peszy, jestem taki sam jak Wy
  • czasem możecie mnie o coś pytać, ale tak zadawajcie pytania, żebym mógł odpowiedzieć: tak lub nie i poczekajcie na moją odpowiedź ok. 5 sekund
  • bądźcie moimi przyjaciółmi
  • bądźcie cierpliwi to już wkrótce będę z Wami gadał.

DZIĘKUJĘ, że mnie wysłuchaliście. Liczę na pomoc i wierzę, że już wkrótce pokonam swój lęk przed mówieniem.

                                                                              ......................




niedziela, 26 lipca 2020

Rady logopedy na wakacje dla dzieci z mutyzmem wybiórczym (MW) i wadą wymowy.


Niektóre dzieci z mutyzmem wybiórczym (MW) mają również problemy z wymową, z badań wynika, że współistnienie tych zaburzeń dotyczy od 30 % do 50% dzieci z MW. Kto w takiej sytuacji powinien pracować z dzieckiem, logopeda, czy psycholog? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, gdyż każde dziecko z MW jest inne i potrzebuje specjalnych oddziaływań terapeutycznych, podobnie jak każdy logopeda, czy psycholog ma inne doświadczenia w zakresie terapii MW. Na pewno w przypadku współwystępowania MW i wady wymowy, będzie potrzebny dziecku logopeda.
Logopedzi to specjaliści, którzy pracują nie tylko nad poprawnym wypowiadaniem głosek, słów, zdań, ale również nad stworzeniem zrównoważonej atmosfery, niezbędnej do przyswajania nowych umiejętności komunikacyjnych. Zatem mówienie jest procesem angażującym nie tylko narządy mowy, ale również mózg, który w stanie komfortu psychicznego nie będzie blokował kory mózgu, jak to się dzieje u dzieci z wysokim poziomem lęku. Dlatego też logopedzi pracujący z dziećmi z mutyzmem wybiórczym mają wszystkie umiejętności do nawiązania z nimi życzliwego kontaktu werbalnego i nawiązanie z nimi kontekstu zadaniowego. Bardzo często logopedzi osiągają w pracy z dzieckiem z MW bardzo dobre efekty swojej pracy. Dziecko pracuje jednocześnie nad wadą wymowy i nad rozszerzaniem grona rozmówców w przedszkolu/szkole (sliding in).
Przykładowo w Wielkiej Brytanii nawet diagnoza mutyzmu wybiórczego leży również w gestii logopedów (oprócz psychiatrów, psychologów i pediatrów). W Polsce oficjalną diagnozę MW stawia wyłącznie lekarz psychiatra.
Wakacje są wspaniałym czasem, który rodzice dziecka z MW i wadą wymowy mogą wykorzystać nie tylko na ćwiczenia logopedyczne i doskonalenie poprawnej wymowy, ale również na trening umiejętności społecznych realizowany w terenie z rodzicem lub w jego asyście.

Poniżej podpowiadam w jaki sposób można te dwa obszary trenować jednocześnie.  

Działania dziecka w zakresie samodzielności
Zabawy logopedyczne
Samodzielnie kupić balonika, bańki, gwizdek.

Nadmuchiwać balonika, robić bańki, gwizdać (ćwiczenia oddechowe).
Samodzielnie nalewać sok lub wodę do szklanki.

Pić ze szklanki przez słomkę.
Kupić lody, lizaka, batonika- najpierw z pomocą rodzica, rodzeństwa, a następnie samodzielnie, tylko z asystą lub bez asysty rodzica.

Lizać lody, lizaka,  oblizywać usta.
Myć zęby i język szczoteczką.
Bawić się w mima, pantomimę – rób to co ja.

Oglądać w lustrze różne minki. (gimnastyka buzi i języka).
Chodzić na spacery na plażę, do lasu, parku, na łąkę. Chodzić boso.
Wsłuchiwać się w odgłosy natury. Bawić się w piasku, wąchać kwiaty, trawy, dotykać gałązek drzew iglastych. Nazywać kolory natury. Zbierać skarby: kamyczki, szyszki, muszelki, kwiatki, trawki.

Dostrzegać zwierzęta (owady, ptaki, pieski, kotki), nazywać je.

Naśladować odgłosy zwierząt, różnicować je, rysować, malować je. 
Spotykać się z rówieśnikami na placu zabaw, na Skype, spotykać się z rodziną.  

Wspólnie z kolegą, kuzynem bawić się  w piaskownicy. Witać, żegnać, wysyłać całusy, pozdrowienia znad morza, z gór.
W pochmurne dni: rysować, malować, czytać bajki, bawić się w sklep, szkołę, lekarza, zrobić sobie na niby biwak domowy.

Usprawniać rączki, rozbudzać wyobraźnię, ćwiczyć w domu różne sytuacje społeczne.
W nocy wysypiać się do woli.

W dzień mówić,  bawić się, biegać, hasać.
 Opracowała: mgr Maria Bystrzanowska – logopeda, specjalista wczesnego wspomagania rozwoju.


wtorek, 14 kwietnia 2020

Historia Zuzi lat 8 (MW)


Opowiada zatroskana mama, która nadal szuka i prosi o pomoc dla swojej córki.

Nasza córeczka Zuzia (8 lat) ma mutyzm wybiórczy (MW). Czekamy na potwierdzenie rozpoznania MW u psychiatry, ale teraz wizyta pewnie się przesunie. Mieszkamy na południu Polski. Mam dużo do opowiadania. Spróbuję pomalutku.
Już od jakiegoś czasu śledzę na grupie Pani porady i wpisy innych rodziców i zbieram się w sobie, żeby napisać. Zuzia jest teraz w pierwszej klasie. Zaczęła chodzić do przedszkola od 5-latków. Weszła do grupy starszych dzieci, 5-latków było tam sześcioro. Nic nie mówiła i nie jadła. Pani fortelem przekonała ją do jedzenia - że jak nie będzie jadła, to trafi do innej grupy i w tej kwestii, to pomogło. Jednak  postraszenie, że trafi do maluchów, jak nie będzie mówić, a może i do szpitala, to już nawet nie jest niewinny podstęp, nie pomogło.

Był już początek listopada i czułam, że musimy działać. Znalazłam informację o MW, podsunęłam je Pani w przedszkolu, rozmawiałyśmy. Wiem, że na swój sposób się starała. Zuzia po jakimś czasie znalazła 2 dziewczynki do których nawet coś czasem powiedziała szeptem. Chętnie we wszystkim brała udział, ale oczywiście niewerbalnie. Pod koniec roku zaprzyjaźniła się bardziej z jednym chłopczykiem, swoim równolatkiem i w jego obecności śmiała się i rozmawiała w głos. Drugi rok w przedszkolu, czyli 6-latki, przyniósł zmianę grupy (starsze dzieci poszły już do szkoły). Zuzia z gronem swoich równolatków trafiła do grupy z przewagą dzieci młodszych. Wychowawczyni wiedziała o trudnościach Zuzi, prowadziła mnóstwo zabaw rytmicznych, ruchowych i śpiewu. We wszystkim córka chętnie brała udział, dalej najchętniej bawiła się ze swoim kolegą, czasem to już nawet rozrabiali. W grupie była też młodsza jej koleżanka z bloku, z którą zna się z podwórka. Najpierw był to dla niej paradoksalnie problem, bo bała się co ma teraz zrobić - " Przecież Zosia wie, że ja mówię, a w przedszkolu ja nie mówię!" Potem Zosia stała się jej głosem. Zuzia zaczęła nawet śpiewać w grupie, kiedy nikt nie zwracał uwagi. Pani robiła wszystko, żeby czuła się dobrze. I tak z nadzieją i optymizmem czekaliśmy na szkołę.

Zuzia miała dużą determinację i twierdziła, że w szkole na pewno będzie mówić. Zdecydowaliśmy, że córka pójdzie do szkoły publicznej.

Wiosną byliśmy na rozmowie, opowiedzieliśmy o trudnościach Zuzi. Podczas wakacji mieliśmy spotkania integracyjne. Ostatecznie Zuzia poszła sama do tej szkoły, liczyła na swojego kolegę, ale jego rodzice zdecydowali się na inną szkołę w naszym mieście. Pozostałe dzieci z grupy są dla niej tymi, które wiedzą, że ona nie mówi, kiedy spotykamy się przypadkiem, Zuzia się chowa za mnie. Pomyślałam więc, że może nowe otoczenie będzie dla niej szansą? Powstały w tej szkole dwie klasy po 20 uczniów. Zuzia poszła do szkoły z ciekawością, chociaż oczywiście nie bez obaw. Bardzo się starała, ale nie udało się. Ma bardzo miłą, ciepłą Panią wychowawczynię. Okazało się jednak, że mimo wcześniejszych zapewnień o poinformowaniu kadry, nic o Zuzi trudnościach nie wiedziała. Zaczęłyśmy rozmowy i próby pewnych kroków - jakieś dodatkowe spotkania na przerwie. Zuzia czasem coś powiedziała szeptem, zgłosiła, że czegoś nie potrafi, i w momencie, kiedy Pani chciała się bardziej zaangażować okazało się, że problemem jest brak oficjalnej diagnozy.

Zgłosiliśmy się do poradni już we wrześniu. Po wywiadzie i jednym spotkaniu musieliśmy zacząć od początku, ponieważ zmieniła się Pani psycholog. Teraz Zuzia objęta jest trapią gabinetową. Pracują nad rozpoznawaniem emocji i nazywaniem ich, nad metodami relaksacji. W połowie stycznia otrzymałam opinię o potrzebie objęcia dziecka pomocą psychologiczno-pedagogiczną w szkole i wskazaniem poszerzenia diagnostyki pod kątem MW. W tym czasie (tj. od października do stycznia) szkoła zamknęła się na próby jakichkolwiek działań wymawiając się czekaniem na fachową opinię.

Zuzia przestała w ogóle mówić.

W szkole jest psycholog z PPP do pracy z dziećmi z orzeczeniem. Postanowiłam prosić o pomoc. Przedstawiłam sytuację. Dowiedziałam się, że to szczyt góry lodowej problemów córki i że często dzieci takie w efekcie nie mogą uczyć się w zwykłej szkole, że powinnam zgłosić się do Poradni specjalizującej się w problemie np. w Krakowie, wyjechać na turnus w ferie  i pogodzić się z myślą, że to MW. Od razu dowiedziałam się, że w szkole trudno będzie o pomoc, bo pani zajmuje się tylko dziećmi z orzeczeniem. Tak mijał czas.

Wychowawczyni coraz bardziej wycofywała się z wcześniejszych propozycji, np spotkania poza szkołą. Zapoznałam się z rodzicami dziewczynki, którą najbardziej córka polubiła. Wiedzą o trudnościach Zuzi. Udało nam się spotkać kilka razy. Dziewczynki bawią się, wygłupiają; ostatnio (tzn. w lutym) Zuzia śmiała się przy niej w głos i udawały różne odgłosy. Ja cały czas się dokształcam. Przeczytałam Mutyzm wybiórczy - Kompendium wiedzy. M.Johnson, mąż odnalazł Panią i Pani książki: ,,Mutyzm wybiórczy - poradnik dla rodziców, nauczycieli i specjalistów" i ,,Mutyzm wybiórczy - skuteczne metody terapii". Mam je i chciałam się podzielić wiedzą, porozmawiać, ale za każdym razem słyszałam „Proszę czekać na formalną diagnozę". W PPP powiedziano mi, że to potrwa, a w tym czasie oni nie będą niczego przekazywać szkole.

W grudniu okazało się, że Zuzia musi być traktowana jak każde inne dziecko i nauczyciele zaczęli wstawiać jej adekwatne oceny (tj. punkty, które dla dzieci są równoznaczne z ocenami). Namówiłam Zuzię, żeby zaśpiewała coś, przeczytała coś i czy zgodziłaby się na odtworzenie tego nauczycielom, żeby ją w ogóle usłyszeli. Zrobiła to chętnie, choć najpierw zgadzała się tylko na odtworzenie nagrania swojej wychowawczyni, potem zgodziła się na wszystkich. Wybraliśmy się na konsultacje z nauczycielami razem z mężem, to był już grudzień, Poinformowałam Wychowawcę, że mam od Zuzi niespodziankę - nagranie i dowiedziałam się, że muszę poprosić Dyrekcję o zgodę na wysłuchanie nagrania. Zgodę otrzymałam, ale z informacją, żebym nie oczekiwała, że wpłynie to na zmianę oceny semestralnej!  Przecież nam nie o to chodziło. Nauczyciele ze zdziwieniem odsłuchali po raz pierwszy głosu Zuzi ( "A to ona potrafi tak mówić?" i zdziwiliśmy się my, bo już od początku informowaliśmy o wszystkim i prosiliśmy o przekazanie informacji dalej i dostaliśmy takie zapewnienie. Tak, Zuzia normalnie mówi, szaleje w domu z braćmi, rządzi, też pyskuje. Oczywiście, kiedy odnalazłam przyczynę jej zachowań, już w przedszkolu, przeanalizowałam wspomnienia i okazało się, że jest bardziej czasami nieśmiała i że nie mówi nie tylko w przedszkolu, czy teraz w szkole, ale również do osób, z którymi jest w dalszych relacjach. Tak ciągle mijał czas, Pani unikała ze mną rozmów.

Wreszcie doczekałam się opinii. Dyrekcja poinformowała mnie, że przedstawi ją na najbliższej konferencji Rady Pedagogicznej. W tym czasie Zuzia coraz częściej przynosiła do domu wszystko, co jej dałam do jedzenia, zaczęła od razu po wyjściu ze szkoły potrzebować skorzystać z toalety. Powiedziałam o tym szkolnej Pani Psycholog i dowiedziałam się, że to trzeba powiedzieć w Poradni i jest to tam do przepracowania. Poprosiłam o zwrócenie na te potrzeby uwagi Panią wychowawczynię, ale nie wiem jak to robi.

Zuzia ma już łatkę dziewczynki, która nie mówi; jedna z koleżanek podszczypuje ją, robi jej pokrzywkę. Zuzia - wiadomo, nic nie mówi. Wszyscy myślą, że dziewczynki bardzo się lubią, bo często są koło siebie. Bo w tej chwili mało kto jest już koło Zuzi. "Mamo, ja najczęściej stoję tu" i pokazuje mi taką małą wnękę w ścianie. Na spotkanie po ustaleniu działań wobec Zuzi zaproszono mnie do sali lekcyjnej córki, do tylnej ławki!!! Nie zgodziłam się na taką formę spotkania. Znalazł się gabinet pedagoga. Formy realizacji pomocy przedstawiła mi Pani Psycholog i Wychowawczyni. Spotkanie zaczęły od słów " Przygotowałyśmy metodę sprawdzania wiedzy Zuzi tak, żeby córka nie miała problemów z promocją do 2 klasy. Naprawdę nie wiedziałam, co powiedzieć. Zuzia wszystkie pisemne zadania wykonuje bardzo ładnie, nie ma problemów z materiałem.

Pomoc ma wyglądać tak, że na wskazanej przez nauczyciela przerwie mam przyjechać z nagranym materiałem do oceny. Po jakimś czasie ma wejść ze mną Zuzia, a po jakimś dłuższym czasie Zuzia i jej koleżanka, itp. To jest metoda małych kroków. Zapytałam Panią psycholog po jakim czasie? Co jeśli nie będzie gotowa? Że oczekuję pomocy, pomocy w pokonaniu lęku, a nie tylko zaliczeniu materiału. Pani Psycholog w dalszej rozmowie przyznała, że nie wie kim jest Maggie Johnson, ani nie zna Pani. Pokazałam jej literaturę, opowiedziałam o terapii na terenie szkoły. I coraz bardziej się zasmucałam. MW nie kwalifikuje się do żadnych oddziaływań, nawet gdyby Zuzia miała orzeczenie, to przysługiwałaby jej 1 godzina socjoterapii w tygodniu, a kto miałby to prowadzić? I byłby problem, żeby zebrała się grupa, a poza tym, komu by się opłacało przyjeżdżać i prowadzić 1 godz. zajęć? Postanowiłam działać. Wybrałam się do PPP porozmawiać z Panią prowadzącą Zuzię.

Opinia ma jednak przecież konkretne sugestie do pracy. Dowiedziałam się, że Poradnia nie ma żadnego wpływu na to, jak zastosuje się do opinii szkoła?! Próbowałam porozmawiać z wychowawczynią i prosić o pomoc, usłyszałam, że stawiam Ją w trudnej sytuacji i że Ona może stosować się tylko do tego, co ustaliła ze szkolną P .psycholog. Czemu nie chcę zaufać specjaliście? - usłyszałam.

Razem z mężem umówiliśmy się na rozmowę do Dyrekcji. Prośba o jakąś dodatkową godzinę z wychowawczynią jest odrzucana od początku (już wcześniej, kiedy o to prosiłam - Zuzia bardzo była chętna i to właśnie swoją Panią wskazywała na tą, przy której chciałaby zacząć mówić - słyszałam, że jest to niewychowawcze, bo co powiedziałyby inne dzieci na to, że Zuzia ma więcej zajęć z Panią, a one nie). Teraz usłyszeliśmy, że wychowawca nie jest specjalistą, że szkoła nie ma środków na takie jakieś dodatkowe zajęcia, że przecież już od początku córka jest traktowana inaczej, w przeciwnym razie miałaby zupełnie inne oceny, że gdyby każdy tak mógł prosić o dodatkowe zajęcia, to zaraz znalazłby się ktoś na dodatkowe czytanie, liczenie, itp. Cały czas otrzymujemy informację, że na terenie szkoły nie można prowadzić żadnej terapii! Nikt nie chce nawet zerknąć do Pani porad z książki.  Ostatecznie na naszą prośbę spotkał się z nami Pedagog szkolny i zgodził się na spotkanie w Poradni z prowadzącą Zuzię  p. Psycholog i ustalenie z Nią, czy mógłby podjąć jakieś działania, ale spotkanie nie zdążyło już się odbyć. Zanim zamknięto szkoły, poinformowałam Dyrekcję i Pedagoga o planowanym przez Panią szkoleniu. Nawet nie zerknięto na wydrukowaną informację.  Przesłałam do Wychowawczyni i Pedagoga wiadomość o webinarze, tym marcowym, nic mi nie odpowiedzieli.

A my? Teraz Zuzia jest szczęśliwa, że jest w domu. Boi się na myśl o powrocie do szkoły. Wychowawczyni pisze do nas tylko tyle, ile do wszystkich. Uczymy się, nagrywamy czytanki, wysyłamy. Pozornie wszystko jest dobrze, tak jak i było w szkole ( "Gdzie Państwo znajdą taką szkołę z tak nielicznymi klasami, z takimi warunkami" ) Poradnia nawet do nas nie zadzwoniła, że zawieszają terapię i zamilkła w ogóle. W minioną środę Pani Zuzi zorganizowała krótkie spotkanie on-line. Córka bardzo się bała, nie chciała w nim uczestniczyć. Udało nam się ją namówić pod warunkiem, że jej nie będzie widać. Dzieci machały, witały się, Pani zauważyła, że jest też Zuzia i nic więcej. Napisałam jakie to było dla córki trudne, ale udało się i była! I znowu cisza, Nie poddaję się i zamierzam zaprosić Wychowawczynię i Pedagoga na kolejny webinar. Nie wiem, co zrobią. Dziś pomyślałam też o zaproszeniu Wychowawczyni na Pani darmowy LIVE. Bo nasze działania teraz stoją w miejscu, Zuzia nie chce rozmawiać z nikim przez telefon, z klasą nie ma żadnych kontaktów. Do usłyszenia Pani Mario.   

Zdesperowana mama Zuzi

sobota, 12 stycznia 2019

Kolejna recenzja mojej książki.

Miło mi poinformować, że ukazała się kolejna, interesująca recenzja mojej książki ,,Mutyzm wybiórczy - Poradnik dla rodziców, nauczycieli i specjalistów", którą wczoraj otrzymałam za pośrednictwem Wydawnictwa ,,Impuls".
Szczegóły w linku :

QULTURASLOWA.PL
Blog o książkach, które zmieniają życie, o podróżach dalekich i bliskich oraz o miejscach, gdzie można…

niedziela, 6 stycznia 2019

Mutyzm wybiórczy, nieśmiałość, czy może trudności adaptacyjne?


U 3-4 letniego dziecka, na początku edukacji przedszkolnej trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy milczenie dziecka w pierwszym, drugim i kolejnym miesiącu pobytu jest spowodowane nieśmiałością, czy trudnościami wynikającymi z przedłużonej adaptacji, czy może mutyzmem wybiórczym, czyli zaburzeniem lękowym. Dla rodzica i dziecka nie jest w tym momencie istotne jak zdefiniujemy milczenie, ale ważne jest to, żeby jak najszybciej zmienić taką sytuację i żeby nie utrwalić niemówienia na wiele lat.

Jak w takim przypadku należy postępować?

Czy lepiej jest:
traktować niemówienie dziecka w przedszkolu jako nieśmiałość i czekać ,,aż wyrośnie” i często niestety ,,nie wyrasta”, jak w przypadku wielu nastolatków, którzy wciąż borykają się z tym zaburzeniem.

Oto przykładowy fragment wypowiedzi mamy 13 letniego chłopca:
„Mój 13- letni syn nadal nie rozmawia w szkole, a od 5 r.ż. wmawiano mi, że to nieśmiałość i trzeba czekać, aż wyrośnie. Nie wyrósł!!!”

Czy może lepiej:
traktować dziecko, które nie rozmawia w przedszkolu przez ponad miesiąc jako dziecko zagrożone mutyzmem wybiórczym. Wprowadzić szybko modyfikacje zachowań i pomóc dziecku pokonać lęk przed mówieniem w przedszkolu, tak aby po kilku tygodniach dziecko radośnie i swobodnie rozmawiało ze wszystkimi w placówce.  

Ja jestem zdecydowanie za tym drugim rozwiązaniem !

Pamiętajmy, że im szybciej wprowadzimy działania nieformalne w postaci wsparcia dziecka w nawiązaniu relacji werbalnej z rówieśnikami i nauczycielami, tym szybciej dziecko będzie bez lęku rozmawiać i czuć się swobodnie w przedszkolu i później w szkole oraz w życiu dorosłym.

© Maria Bystrzanowska 2018

Dlaczego nastolatkowie mają jeszcze mutyzm wybiórczy?

W ostatnim okresie zgłasza się do mnie coraz więcej osób (rodziców, specjalistów i nauczycieli), którzy mają problem ze starszymi dziećmi i nastolatkami, borykającymi się wciąż z mutyzmem wybiórczym.
Z otrzymanych informacji wynika, że niektórzy z nich nie byli prawidłowo zdiagnozowani i nie mieli prowadzonej jakiejkolwiek terapii MW. Niemniej jednak pewna część z tych młodych osób posiada diagnozę MW lub co najmniej jego podejrzenie i to sprzed kilku lat (niekiedy z okresu przedszkolnego).
Dlaczego więc te osoby przez całe swoje dotychczasowe życie borykają się z tym zaburzeniem bez jakiejkolwiek poprawy?
Na początek posłużę się pewnym przykładem.
W zeszytach naukowych jednej z polskich szkół wyższych opublikowano niedawno artykuł naukowy dotyczący studium przypadku dziecka z MW.
Jest to studium przypadku chłopca, który w wieku 4 lat trafił do rejonowej PPP z powodu braku aktywności werbalnej w przedszkolu. W domu komunikował się swobodnie z rodzicami, babcią i bratem, bywał radosny, gadatliwy, sam inicjował rozmowę. Nie stwierdzono u niego innych zaburzeń.
Chłopiec po badaniach otrzymał w PPP opinię, jednak nie miał prowadzonej na terenie przedszkola żadnej terapii i w placówce wciąż milczał.
Rodzice sami w końcu zaczęli szukać pomocy, konsultowali syna z neurologiem, neurologopedą, dostosowali się do sugestii uczestnictwa w dogoterapii.
Po pewnym czasie rozpoczęły się spotkania z psychologiem, które polegały przede wszystkim na tym, że chłopiec grał na instrumencie muzycznym w osobnym pomieszczeniu (psycholog był za ścianą). Za sukces odczytano fakt, że dźwięk zaczął powstawać z inicjatywy chłopca w gabinecie psychologa, pomimo tego, że dalej nie rozmawiał z terapeutą.
Obecnie chłopiec ma 10 lat i pomimo tego, iż podejrzenie mutyzmu wybiórczego stwierdzono u niego już w wieku 4 lat i był on od tego czasu ,,pod opieką” PPP, nadal nie odzywa się do nikogo w szkole.
Podobnych przykładów jest wiele. Dlaczego tak jest?
Otóż dlatego, że dzieci w wieku przedszkolnym, u których stwierdzono mutyzm wybiórczy (lub jego podejrzenie), nie otrzymują właściwej terapii w placówce, dzięki której zaburzenie to można pokonać w ciągu kilku/kilkunastu tygodni. Mam tutaj na myśli przede wszystkim techniki behawioralne.
W zamian proponuje się im wyłącznie nieskuteczną dla nich terapię (indywidualną lub grupową) w gabinecie, znajdującym się poza placówką do której dziecko uczęszcza (tj. w PPP, poradni prywatnej, gabinecie na NFZ, gabinecie prywatnym, itd.), terapię biofeedbeck, itd., co powoduje utrwalenie się MW i zarazem często skutkuje powstaniem dodatkowych zaburzeń (np. fobii społecznej, fobii szkolnej, depresji).
Czy musi tak być?
Nie musi !!!
Według mnie, co najmniej 90% dzieci u których w wieku 3-5 lat stwierdzono MW lub jego podejrzenie powinno jeszcze przed rozpoczęciem nauki w szkole całkowicie pozbyć się lęku przed mówieniem. Jest to możliwe, ale aby tak było potrzeba jeszcze większego zaangażowania się rodziców, nauczycieli (zwłaszcza w przedszkolach) i specjalistów, w tym specjalistów, którzy pracują w rejonowych PPP. Niektóre PPP idą ,,z duchem czasu”, szkolą się, ale niestety są też jeszcze poradnie wydające opinie, w których stwierdza się np., że ,,mutyzm wybiórczy jest zaburzeniem mowy” i jego terapię należy prowadzić jedynie na terenie PPP.
Proszę pamiętać, że praca z dzieckiem z mutyzmem wybiórczym nie jest łatwa. Niemniej jednak podjęcie właściwej terapii (pracy) na wczesnym etapie występowania tego zaburzenia może naprawdę przynieść szybkie i spektakularne efekty terapeutyczne. Co istotne pracę z dzieckiem z MW powinni jednocześnie podjąć zarówno specjaliści (psycholodzy, logopedzi, pedagodzy) i nauczyciele, ale przede wszystkim rodzice dzieci z MW. Rodzice bowiem decydują, jaką terapię otrzymają (bądź nie otrzymają) ich dzieci. Oznacza to, że motorem niezbędnych zmian są właśnie rodzice. Chodzi przecież tutaj o dobro i przyszłość ich dzieci.

© Maria Bystrzanowska 2018

Kolejna terapia dziecka z MW zakończona sukcesem.


Chciałabym się z Wami podzielić miłą informacją, ponieważ zakończyłam kilka dni temu z pełnym sukcesem kolejną terapię dziecka z MW, którą tym razem prowadziłam wyłącznie online (m.in. ustalałam cele, sukcesywnie opracowywałam plan terapii na kolejne tygodnie, w razie potrzeby go korygowałam, udzielałam na bieżąco konsultacji rodzicom i nauczycielom). 
Otóż, mama chłopczyka (5 lat), który przez dwa lata nie rozmawiał z nikim w przedszkolu poprosiła mnie o pomoc w styczniu 2018 r. Od tego czasu z mamą dziecka kontaktowałam się wyłącznie przez telefon, e-mail i SMS. Mieszkają w mieście wojewódzkim oddalonym ode mnie ponad 400 km. Mama oczywiście od razu przeczytała moją książkę, ,Mutyzm wybiórczy - poradnik dla rodziców, nauczycieli i specjalistów" oraz wzięła udział w moich trzech webinarach.
Po planowanej i koordynowanej przeze mnie terapii, przede wszystkim metodą sliding in, którą mama dziecka wraz z nauczycielami prowadziła na terenie przedszkola oraz w terenie i w domu chłopiec w czerwcu (tj. po 5 miesiącach) rozmawiał już ze wszystkimi i wszędzie.
Podczas wakacji, kiedy chłopiec nie chodził do przedszkola mieliśmy ze sobą już tylko luźny kontakt. Rodzice ,,pracowali” cały czas z dzieckiem w terenie i w domu według moich zaleceń. Ponieważ mama obawiała się powrotu po wakacjach do placówki poprosiła mnie jeszcze o pomoc we wrześniu. Okazało się, że powrót do przedszkola po przerwie wakacyjnej przebiegł niemal bezproblemowo i z końcem września mogliśmy - ku zadowoleniu wszystkich - definitywnie zakończyć naszą współpracę. Według mamy dziecko jest teraz w przedszkolu radosne, wesołe, wręcz gadatliwe i nie widać po nim wcale, że wcześniej przez dwa lata z nikim nie rozmawiało.
Zacytuję poniżej fragment e-maila, który otrzymałam wczoraj od mamy:
,,Trochę ciężko mi się z Panią rozstawać dlatego pozwolę sobie od czasu do czasu napisać co u nas. Niemożliwe jest opisanie tego co Pani dla nas zrobiła, słowo dziękuję wydaje się za małe. Jest Pani wspaniałym specjalistą i przede wszystkim dobrym człowiekiem, zawsze Pani o nas pamiętała. DZIĘKUJEMY !”.

Dla takich chwil i efektów prowadzonych działań warto pracować. Oczywiście zawsze podkreślam, że warunkiem powodzenia terapii MW jest zgodna współpraca trzech ogniw (tzw. triada oddziaływań), tj. specjalisty znającego istotę MW, wyedukowanego i zaangażowanego rodzica oraz współpracującego i przyjaznego przedszkola/szkoły. W niniejszym przypadku wszystkie trzy ogniwa ,,zadziałały” wzorowo, więc efekty musiały być takie a nie inne. Współpraca z takimi rodzicami i nauczycielami to dla mnie przyjemność, a dla dziecka z MW szansa na normalne dalsze funkcjonowanie w przedszkolu, szkole i później w życiu dorosłym. 
Naprawdę warto więc zrobić wszystko co możliwe aby dziecko pokonało MW jeszcze w przedszkolu (im wcześniej tym lepiej !). W szkole jest to oczywiście również możliwe ale terapia przebiega tam dłużej (zaburzenie zazwyczaj jest już utrwalone, szczególnie w starszych klasach) i dużo rzadziej mają miejsce tak szybkie sukcesy terapeutyczne.

Pamiętajmy, że z MW się nie wyrasta i sam nie przejdzie. Terapię należy prowadzić w miejscu występowania zaburzenia, a więc najczęściej w przedszkolu/szkole. Prowadzenie terapii wyłącznie (niekiedy całymi miesiącami) w gabinecie terapeuty poza placówką (tj. bez przeniesienia jej do przedszkola/szkoły, ewentualnie w niektórych przypadkach równoległego prowadzenia w gabinecie i placówce ) jest bezcelowe, szczególnie w przypadku małych dzieci.


© Maria Bystrzanowska 2018

List ucznia z MW do rówieśników z klasy

Koleżanki i koledzy z klasy! Mam na imię ....., jestem uczniem klasy..., czyli waszym kolegą. Lubię chodzić do szkoły i bardzo chciałbym się...